Mimo, że tradycje winiarskie w Polsce sięgają czasów pojawienia się na polskich ziemiach zakonów benedyktynów i cystersów, czyli średniowiecza, nie można powiedzieć, żeby kraj był znany z tego trunku. Wino i kultura jego spożywania nie są tak popularne jak we Francji, Włoszech, a nawet w Niemczech. Niemniej jednak, od końca XIX wieku na obszarach Dolnego Śląska i obecnego województwa Lubuskiego, winnice intensywnie rozkwitają.
W województwie Lubuskim, podając najlepszy przykład, istnieje Lubuski Szlak Wina i Miodu, który stanowi nietypową atrakcję promującą region. Jest jedynym tego typu projektem w Polsce, a jego 200-kilometrowa trasa urozmaicona jest winnicami, gospodarstwami oferującymi regionalne, ekologiczne przysmaki i muzea. W okolicy Zielonej Góry, stolicy województwa, znajduje się największa polska winnica, która stanowi centralny punkt trasy turystyczno-gastronomicznej.
Szacuje się, że na terenie polski znajduje się ok 400 ha winnic, eksperci zapowiadają jednak, że w ciągu kilku lat, liczba ta zwiększy się trzykrotnie. Niewiele z polskich winnic wpuściło jednak swoje wina do obrotu rynkowego. Głównym nabywcą są sklepy winiarskie i hotele. Nabywcy zaintrygowani są poszerzającą się niszą winiarską i wyrażają zainteresowanie polskimi winami. Zwłaszcza gdy stoją na półkach sklepowych czy w kartach menu. Polskie wina. Rozszerzenie produkcji polskiego wina wynika także z mieszanki innych czynników. Zmieniły się przepisy prawno-administracyjne dotyczące wyrobu i rozlewu artykułów winiarskich, takie tych o obrocie i organizacji rynku produktem. Ustawa, choć wprowadzona dopiero w 2008 roku, wraz z nowelizacją podatku akcyzowego, pozwoliła produkować i sprzedawać własne wino bez konieczności posiadania własnego laboratorium przy winnicy. Od kilku lat zauważa się więc poprawę rynku produktów winiarskich. Ale także i konsumpcja wina wśród społeczeństwa wzrasta. Znacznie zmalała za to konsumpcja tanich win owocowych, których wytwórnie zamknięto. Wzrost konsumpcji wina wynika prawdopodobnie z trendu dopasowania się do krajów Europy Zachodniej, tutaj przede wszystkim do kultury krajów śródziemnomorskich.
Polskie winnice, na razie są małe, prawdopodobnie tak już zostanie. Z plantacji o powierzchni jednego hektara plon wynosi do 15 ton winogron, co daje 7 tysięcy butelek wina. Większość winnic woli sprzedawać swoje wino bezpośrednio, w miejscowej winnicy, a powody do tego są dwojakie. Przede wszystkim winiarz minimalizuje koszt pośrednictwa w sprzedaży, a jednocześnie płynie na fali mody na regionalne produkty. Kto winnicę ma w lubuskim, trafił więc w najlepszy okres na biznes. Poszerzający się krąg zwolenników enoturystyki, czyli turystyki winnej, większa konsumpcja krajowa i rosnący rynek zbytu, sprzyjające przepisy prawne. Tylko usiąść z lampką wina i obserwować rozwój sytuacji.