Wysoce zjadliwa grypa ptaków, w skrócie HPAI, potocznie nazywana jest ptasią grypą. Choroba ta dotyka wszystkie gatunki ptaków domowych i hodowlanych, jednak różne gatunki mają inną odporność. Szczególnie obawiać się powinni hodowcy kur i indyków, zwierzęta są bardzo podatne na zakażenie i choroba kliniczną. Uważać też powinni hodowcy perliczek, bażantów, przepiórek. Zaś za naturalnych nosicieli wirusa uważa się ptactwo wodne, jak kaczki, gęsi i łabędzie. Podobnie za nosicieli uważa się mewy, rybitwy i ptactwo nadmorskie.
Informacje o wirusie ptasiej grypy co jakiś czas porażają informacje w mediach, zaś sam wirus spowodował już śmierć ponad 60 osób. Wirus, jak się okazuje może zmutować, jednak choroba, przede wszystkim, jest chorobą ptactwa. Znana jako dawny pomór ptaków, jest zakażeniem drobiu, które wywołuje wirus influenza A. Choroba ma zupełnie różny przebieg u gatunków ptactwa, początki choroby mogą pozostać niezauważone. Podtypy H5 i H7 uchodzą za najbardziej zjadliwe odmiany tego wirusa. Widoczne i bardzo gwałtowne objawy pojawiają się w wadliwym i uciążliwym funkcjonowaniu całego organizmu, zaburzone są funkcje układu pokarmowego, oddechowego i nerwowego.
To, jak wysoce zakaźna jest ptasia grypa świadczą liczby masowego uboju ptactwa podczas epidemii w różnych miejscach na ziemi. Gdy w 2003 roku wirus ptasiej grypy pojawił się w Korei Południowej, szybko rozprzestrzenił się po całym terytorium Azji Wschodniej i Południowej. W tym samym roku, Holandia poniosła wielkie szkody. Z powodu szybkiego rozprzestrzeniania się wirusów. Ubito aż 20 milionów ptactwa w Holandii – był to niezbędny krok, by wirus influenzy A nie rozprzestrzeniał się dalej. Zakażone ptactwo wydala wirus w dużych ilościach, w szybkim tempie zarażając inne ptaki. Wirus wydalany jest wraz z wydychanym powietrzem, wydzieliną z oczu, kałem, a zakażenie następuje drogą oddechową i pokarmową.
Choroba uwielbia się szerzyć w złych warunkach hodowlanych, zwłaszcza, gdy dojdzie do zakażenia i zanieczyszczenia wody i paszy przez dzikie zwierzęta. W ten sposób, dochodzi do zanieczyszczenia i zakażenia całego terenu hodowlanego. Wirus także łatwiej rozprzestrzenia się zimą za sprawą niskiej temperatury i wilgotności, która zapewnia mu żywotność. Warto pamiętać, że wirus wydalany jest w wielkiej ilości, osiada na sprzęcie, odzieży, przede wszystkim na butach hodowcy, który rozniesie go dokładnie wszędzie. Inspekcja sanitarna zajmuje się odkażaniem miejsc hodowli, zaś inspekcja weterynaryjna sprawuje ochronę nad zwierzętami. Podczas zakażenia jednego miejsca odkaża się wszystkie sprzęty, również samochody mające styczność z miejscem, a całe zakażone stado niestety należy ubić. Wirus lubi mutować i staje się silniejszy, przenosząc się także na ludzi. W przypadku epidemii podejmuje się wiele drastycznych kroków, nawet zamknięcie granic kraju dla przewożenia towarów z polski, zatrzymuje się także handlem drobiem. Powoduje to oczywiście wielkie straty począwszy od hodowcy, a przenoszące się z wielkim skutkiem na gospodarkę całego kraju. Epidemia będąca skutkiem złego prowadzenia farmy, prowadzi także cały interes do bankructwa i utraty interesu.