O mitach zdrowej żywności

Jest droższa, choć lokalna, pochodzi z działki albo lokalnego, małego sadu. Mówi się, że zdrowsza, bo właśnie lokalna – ale tak naprawdę, o co chodzi w tej zdrowej żywności? Dlaczego te wszystkie produkty, oznaczone w sklepach logiem EKO potrafią być o 100 procent droższe?

Wielu ludzi zastanawia mitologia „diety ekologicznej”, promującej lokalne produkty, wspierające ekorolnictwo, ale właściwie – co dalej? Czy ekologiczne jedzenie z ekologicznych farm rzeczywiście jest zdrowsze? Coraz więcej Polaków przekonuje się do zdrowej, tej ekologicznej żywności i wygląda na to, że konsumenci oswoili się nawet z cenami. Sama wartość rynku ekologicznego rośnie z każdym rokiem.

Polska, choć jest wielkim producentem ekologicznej żywności, nie posiada bogatego rynku zbytu, w tym temacie, zajmuje raczej marne miejsce. Za to potentaci i najwięksi, światowi konsumenci ekologicznych produktów, czyli przede wszystkim Stany Zjednoczone i Niemcy to coraz prężniej rozwijające się rzesze konsumentów

Konsumpcja jak sekta

Promowanie zdrowej żywności i ekorolnictwo to jedno, lecz w niektórych kręgach można zaobserwować konsumentów tak zaawansowanych w wybieraniu ekologicznych produktów, że można ich posądzić o należenie do niegroźnej, dietetycznej sekty. Takie zachowania można zdecydowanie często zauważyć w Niemczech, gdzie spore grono klientów sklepów w przeważającej większości wybiera jedynie produkty oznaczone ekologiczną metką.

Ale właściwie dlatego płacimy więcej za warzywa, nabiał i mięso bardziej ekologiczne? Z pewnością kupując zdrową żywność, dotując rolnictwo ekologiczne wierzymy w to, że wspieramy producentów uprawiających rolę jak w średniowieczu bez użycia środków chemicznych i pestycydów. Kupujemy drożej i bardziej ekologicznie, zapewniając siebie, że są to synonimy zdrowiej i lepiej. Kupujemy Eko, bo rośnie w nas świadomość, że środowisko naturalne trzeba chronić, przede wszystkim, przed nami samymi i złą technologią.

Ale właściwie dlaczego nie słychać głosu sprzeciwu, choćby najmniejszego sceptycyzmu? Przecież rynek żywności ekologicznej to także rynek, a więc interes jak każdy inny, przecież konsumpcją jeszcze nikt świata nie zmienił… no i te wszystkie gospodarstwa ekologiczne także używają środków chemicznych, jedynie przepisy i inne detale różnią je od wielkich przedsiębiorstw. Nie rzadko z resztą, uprawy ekologiczne są gigantycznymi przedsiębiorstwami. Wygląda więc na to, że pod hasłem zdrowej żywności kryje się sporo mitów, które na co dzień nie zostają dopuszczone do głosu. Ekologiczne rolnictwo, podobnie jak te konwencjonalne używa pestycydów, lecz do użycia dopuszczonych jest ich mniej (są to jednak te same substancje). Gdy więc obalić mitologię kryjącą się pod zdrową nazwą, okazuje się, że to droższe i lepsze opakowanie starszego i tańszego.

Dodaj komentarz